„Ajkija”
Zakupy w „Ajkiji” na początku wywołały we mnie lekką konsternację. Czym jest Ajkija?! Gdzie jedziemy, czy to musi być tak daleko… Obco brzmiąca Ajkija okazała się naszą poczciwą Ikeą, która w każdym kraju oferuje ten sam zestaw prostych mebli, nieśmiertelny stolik LACK i identyczne dodatki.
Nie tylko Ajkija wywołała we mnie w pierwszej chwili lekką konsternację. Druga, zaraz po „Ajkiji” okazała się „Agita”.
– Hello, may I speak with Agita?
– …??
– Agita?
– …yes, speaking…
Nie zwróciłabym na to przekręcenie specjalnej uwagi, gdyby nie fakt, że prawie połowa dzwoniących angoli nazywa mnie Agitą. Powoli przestaję się dziwić odbierając telefon i spokojnie tłumaczę, że jestem Agata. Dla tych, którzy nadal pozostają niepewni pozostaje powołanie się na Agathę Christie. „Aaaaa, Agafa”. Może Agita nie byłaby taka zła, gdyby nie okazała się być środkiem do tępienia much…
pozdrawiam Agata, Agafa i Agita
a gdzie zdjęcia 😛
😀 pewnego dnia się z nimi uporam!
Nowe miejsca, nowe brzmienia, nieoczekiwane sytuacje…..A wydaje sie nam, że tyle już wiemy o sobie.
haha usmialam sie do lez:) buziaki Mala Agitko
:*