O poszukiwaniu…
…ale nie własnej drogi, sensu, wielkich idei czy skarbów. O takim całkiem przyziemnym poszukiwaniu pracy. Szukając jej już trzeci tydzień zaczynam być coraz bardziej rozeznana w tutejszych poszukiwalniczych realiach. Nasuwa się więc parę wniosków. Przede wszystkim:
1. Spotkań u potencjalnego pracodawcy w poniedziałkowe poranki należy unikać. Jak ognia! Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że twój rozmówca będzie jeszcze poweekendowy, skacowany i niewyspany. Może nie być w stanie rozmawiać… A jeśli nawet będzie, może zapomnieć o czym rozmawialiście oraz, że w ogóle rozmawialiście.
2. Zapomnij o bezpośrednim i szybkim kontakcie w potencjalnym pracodawcą. Najpierw rozmowę telefoniczną przeprowadzi z Tobą pośrednik, drugi pośrednik a potem ten sam pośrednik zaprosi Cię na kawę i raz jeszcze omówi twoje dotychczasowe doświadczenie. Dopiero jak uzna, że warto, wyśle twoje dokumenty do potencjalnego pracodawcy i tam ten sam proces zacznie od nowa.
3. Nawet jeśli You’re not fine, bo w końcu trzeci tydzień szukasz tej pracy i już Cię lekko strzela nerw, to powiedz że You’re fine i że Ciebie też bardzo interesuje jak się ma dziś Twój rozmówca.
Wszystkie powyższe – sprawdzone empirycznie. I’m fine, and you?
I’m fine too 🙂 gacior życzę Ci szybkiego odnalezienia tego czego szukasz i ściskam gorąco z (dziś słonecznej :D) Gdyni :*
Dzieki Madzik, a ja sciskam mocno z dżdżystej Angoli :*
Jest jeszcze co najmniej jedna prawidłowość: zapraszający doprowadza do spotkania w b. krótkim czasie bo sprawa jest nadzwyczaj pilna, natomiast często po spotkaniu informacja zwrotna do aplikującego trafia z ogromnym poślizgiem albo i wcale.