Od małej przyjemności po gołe kobiety i motory
Może tytuł wiele obiecuje, ale muszę uspokoić nastroje – będzie o statystyce. Przeglądam statystki bloga, z uwagą śledząc słowa kluczowe, które ściągnęły internautów na strony Małej w Wielkim Mieście. Staram się, zachować względny spokój, ale chyba nie dam rady 😀
Magicznym kluczem okazał się Harry Potter, a „miasto harrego pottera” jest jednym z częstszych haseł kierujących na bloga. Tych nudnych w stylu „największe klify nad morzem”, czy „karta national trust” nie warto wymieniać, ale za to „obcasy pejcz” budzą moje ogromne zainteresowanie. Nie, nie robiłam jeszcze wpisu o fetyszach, może czas na jakiś – tym bardziej, że kolejne ciekawe hasło to „gole kobiety i motory”. Jeszcze mi się nie zdarzyło – raczej zapatulona, a mimo to zziębnieta kobieta i motor – oo, to by pasowało.
„Tesco spirytus” – nie, preferujemy piwo, może być z Tesco. Nawet teraz stoi koło mnie pomarańczowy becks (którego cudem odratowałam, wyciągając trzy zmrożone zielono białe buteleczki z czeluści zamrażalki). Zresztą spirytusu w Tesco nie ma. Szukałam – na domowe nalewki i faworki. Pozostają tylko te, robione na wódce (russian standard 🙂 ).
„Królikowi bulgocze w brzuchu” – nie wiem, na prawdę. „Pająki” to jeszcze jakoś zrozumiem, chociaż nie przypominam sobie, żebym o nich pisała. Powiedzmy, że pająki znajdą się wszędzie – bo przecież PODOBNO, podobno w ciągu całego życia zjadamy ich kilka. Fuj. Mam nadzieję, że moje statystyczne pająki zje ktoś inny. Albo pomylą drogę i może jednak zje je Pit… Prawda (przecież nie boi się pająków!)?
„Śniadanie pod chmurą” „Bambi w wielkim mieście” i „Muzyka i wino” należą do tych sympatycznych haseł, o których jeszcze chętnie popiszę. Myślę jednak, że z „ekstazy londyn” (wskazującej na mojego bloga nie raz…hmm) nie skorzystam, i nie rozwinę.
To by było na tyle z szybkiego przeglądu co ciekawszych haseł. „Małych przyjemności”, dobranoc.
Co tam statystyka, liczy się liczy się grono wiernych czytelników czekających na kolejne wpisy