Food porn

Market warzywno owocowy zachwyca kolorami, pomarańczowe, jesienne dynie, soczyste śliwki, pękate bakłażany, marchewka leżąca koło brunatnych buraczków. Co wybrać skoro wszytko tak smakowicie wygląda. Zaraz za warzywami rozciągają się markizy stoiska ze smrodliwymi serami, a dalej oliwkami, fetą, faszerowanymi paprykami i pesto. Zatrzymują mnie ich zapachy. Sprzedawca zaczyna częstować. Te – na ostro, a tu, częstuje dalej, nadziewane chili, dalej małe czarne z czosnkiem. Wygrywają wielkie oliwki nadziewane chili. Mniam. Jeszcze chleb. Chleb w UK nie zachwyca. Z małymi wyjątkami. Na sobotnim markecie stoisko z chlebami przyciąga wielu kupujących. Pokrojone w kostkę kawałki chlebków zachęcają do próbowania. Chlebek z pomidorami, z rozmarynem a może z dużymi kawałkami oliwek? Wybieram duży, pachnący, z oliwkami i ziołami. Kawałek znika jeszcze przed śniadaniem. Wracając mijamy stoisko z rybami, pozwijanymi ośmiornicami, wielkimi krewetkami i kalmarami, którego pilnuje surowy sprzedawca w biało niebieskim pasiastym fartuszku. Może za tydzień zahaczymy o jego stoisko. Na dziś wystarczy, uszka torby mogą zaprotestować, gdybyśmy kupili jeszcze cokolwiek.

Czas zajrzeć do kuchni i porozsiewać smakowite zapachy po mieszkaniu.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.