Lot z Widokiem
W ostatni poniedziałek udało mi się dorwać miejsce w samolocie przy oknie. Nie obyło się bez odrobiny podstępnego podstępu i bezczelnego wepchnięcia się w kolejkę. Trudno, nie jest mi wcale przykro. Zresztą zaspani podróżujący nie są skłonni do wykłucania się, a ja z Pitem postanowiliśmy tym razem usiąść na siedzonkach koło siebie (to też jest wyzwanie – lecąc z Londynu do Trójmiasta samolot pękał w szwach i Panie stewardessy rozsadzały pasażerów. Rodzinka z 2 krzyczącymi dziećmi i jeszcze jeden pasażer jednak nie mogli siedzieć w 5 osób na 3 siedzeniach. Niespodzianka.) No więc lecimy, lecimy koło siebie. Jednym okiem przysypiam, drugim zerkam na niebo.
Linia horyzontu maluje się pomarańczą, żółcią i odrobinką zieleni (a może to złudzenie). Wschód z tej perspektywy wygląda pięknie i mimo ogólnego rozespania trudno oderwać wzrok. Wlatujemy w stada baranków, pochmurnych zygzaków, mazów i podniebnej bitej śmietany. Potem pojawiają się śnieżne stoki, waciki aż w końcu dolatujemy do mordoru – światła miast pojawiają się w chmurzastych prześwitach. Wyglądają jak wnętrzności jakiegoś organizmu. Mordor nie śpi, świeci poruszającymi się wolno światłami na głównych trasach miast. Kolejne miasta przykryte chmurami, przebijają jasnymi kolorami świateł. Wyglądają jak wizualizacja spięć na synapsach. Chmury przybierają szary kolor. Samolot wlatuje w mleko. Ladowanie w białej plamie. Może Londyn nie radzi sobie ze śniegiem, ale mgłę ma rozpracowaną do perfekcji. A przynajmniej tak mi się wydaje dopóki z Gdyni dociera do mnie wiadomość – dzień wcześniej Heathrow nie wypuścił i nie wpuścił kilkunastu samolotów z powody MGŁY!
Loty, przyloty, odloty, wyloty…
Oby tylko przed świętami nie padał śnieg… Lot w Wigilię przeraża mnie na każdym kroku. Czy pociągi będą jeździły (tak tak.. w zeszłym roku śnieg sparaliżował ruch torowy na południe od Londynu) / czy samolot z Londynu wyleci / czy wyleci o czasie / czy zdążymy z 30 minutową przesiadką w Monachium / czy śnieg nie zatrzyma nas w Niemczech / a co jak się spóźnimy / a co jak… aaaaaaaaaaaa
Nie myśleć. Robić. Nie robić. Spać. Spać Spaaać Spaaaaaaachr
Nie myśleć?
MYŚLEĆ POZYTYWNIE
I zjeść ogromna porcję lodów z bitą śmietaną, co chudym nie zaszkodzi a humor poprawi z pewnością.
🙂 Byl tort z czekolada i lodami… tak na dobranoc.
Ładny opis tych chmurek. Gondor górą 🙂