Światełka

Udało mi się dziś wyjść o 17.30. Woooho! Wpadam w tłum tupiący obcasami, zawiewający w pędzie krawatami, wymachujący rytmicznie torebkami, laptopami, siatkami i innymi tobołkami niezbędnymi w pracy lub w trasie między domem i pracą. Tupię razem z nimi. Ostatnio wyliczyłam, że dziennie, miedzy domem a pracą przetupuję 5.7 km. Buty protestują.

Pit wychodzi po mnie na stację. Podobno przed domem coś się dzieje… Wciągamy mufinki, drapiąc się pod górę. Parking pełen. Hight Street wyłączone z ruchu. Na ulicy sprzedają watę cukrową, grzańca, ciasteczka. Dzieciaki biegają z migotającymi uszami i różdżkami. Tłumy przewijają się w górę i dół ulicy. O co chodzi??!! Wzdłuż chodników porozstawiane są głośniki. Z głośników sączy się Jinge Bells przemieszane z wrzaskiem jakiegoś lokalnego konferansjera. Tuż przed 19 zaczyna się odliczanie. O 19 na High Street rozbłyskują świąteczne światełka. Próbuję się pozbierać. Mikro festyn na cześć zapalenia światełek dobiega końca. Czas wrócić do siebie, napić w domku winka i otrząsnąć. Co tu się dzieje 😀 Świąteczne szaleństwo dopiero się rozkręca.