Porto w zupie

Wieczór cud malina, przygalopowałam w deszczu i wietrze (dziś przecież wiatroda) do domku. Dziś kurki z letnich czarlinowych zbiorów. Kureczki, koperek, cytrynka, śmietanka i uszy się trzęsą.

Pit też zaplanował na dzisiejszy wieczór kulinarną niespodziankę. Zupa cebulowa. Bez ziela angielskiego i listka laurowego Gruby nie podejmie wyzwania. Wracając zahaczam o dwa sklepy. W końcu obydwie przyprawy udaje się znaleźć, z pomocą słownika, w lokalnym sklepie. Bay leaf i allspice wpadają do gara, razem z nimi, za siekaną cebulką wlatuje szklanka porto. Nie wiem czy to to porto, czy ta zupa, czy grzanki z serem, a może ambient sączący się z głośników, ale błogość zawitała na kanapie.

Zupa (podobno z wykopu! i podobno dobra na kaca!) została ochrzczona królową cebulową. Jest pyszna więc dla chętnych przepis 🙂

Błogość sugeruje zakończyć wpis, póki rozleniwienie nie dopłynie do czubków palców.