Ciepły weekend

Juhu!

W Londynie upały wiec mieszkańcy domku na kurzej łapce się cieszą się jak dzieci. Sobotni wypad do Hastings na niebieskim zakończył się pływaniem na motorowce klubu jachtowego, opalaniem brzuchem do góry na kamienistej plaży, czytaniem książek, wciąganiem burgerów ze świeżo złowioną, grillowaną rybką, grą w mini golfa i podziwianiem widoków z Hastingsowej zamkowej góry.

Upał. Na trasie do mijamy sznury samochodów stojących w niekończącym się korku. Niebieski śmiga bokiem.

Miasteczko rybackie urokliwe. Na starym mieście pub na pubie i sporo sklepów z antykami. Przed jednym z nich dynda sznurek z kolorowa bielizną.

Niedziela pod znakiem chillu. Odwiedzamy park, obładowani książkami, winem, rakietkami do badmintona, truskawkami i pysznym sokiem jabłkowo gruszkowym. Zalegamy w jakimś odległym zakątku parku. Z daleka mruczy burza. Nad nami kolejka samolotów, z gatwick, na gatwick, wizzair, dwupłatowiec, wyżej lecący, bardziej charczący. Samolotów na niebie, więcej niż osób mijających naszą piknikową miejscówkę.

Wieczorem w piekarniku piecze się Pitowa musaka, a Agatowe pieczone papryki, czekają w słoiczkach, aby je zaleć octem. Uczta na całego.

Mniam!