Świnka
Phu pfu, ile kurzu się zebrało na blogasku.
Od czego tu zacząć? Może, od tego, że przed moim nosem, na małym sosnowym stoliczku, pojawił się niedawno pewien nowy element – najbardziej klasyczny ze wszystkich brytyjskich symboli. Budka telefoniczna. Mała budka telefoniczna. A właściwie nie taka mała, i tak bardziej świnka skarbonka niż budka, ale właśnie nie w świnkowej, lecz budkowo telefonicznej postaci. Jest na tyle ładna, że postanowiłam zacząć od niej dzisiejszy post. Świnka – budka, została założona niedawno, ale jej pomysł wykiełkował w czasie olimpiady. Za 4 lata olimpiada w Brazylii… za 2 lata mundial. Gdyby co dzień… 1go funta odłożyć, to… to polecimy. No to karmimy świnkę, a jednocześnie przyozdabiamy domek na kurzej łapce pierwszym, całkiem miłym dla oka, brytyjskim symbolem.
Miało być trochę o zaległych wakacjach – opalenizna już blednie, kapelusze, okulary i japonki, już dawno głęboko schowane, ale powrót myślami, do tamtych chwil nadal budzi uśmiech. Ale, chyba o tym jeszcze innym razem (jeśli w ogóle 🙂 się uda)
Teraz czas opracować plan na Halloweenowe imprezowanie. W tym roku zombie walk się nie odbędzie. Pozostaje na Horror Camp 😉
Ja też kiedyś eksperymentowałam ze świnką. Nosiła tytuł Na Drobne Przyjemności. Miała wstrzymywać różne słowne emocje wśród bractwa w firmie. Przyciągała rozgorączkowanych, którzy po wrzuceniu awansem drobnicy mówili głośno i dobitnie (z naciskiem na dobitnie). Świnka musiała zniknąć z oczu. Teraz został już tylko Speaker’ corner, ale on daleko…..