Po pracy
18.30. Czas wyjść z biura. Schodzę z siódmego piętra. Widok na kolumnę Nelsona. Wychodząc z biura nigdy nie wsiadam w windę. Co jeśli się zatnie? A zacinają się średnio raz na dwa tygodnie. Pal licho jeśli to się stanie rano, jadąc na górę. Ale wieczorem?! No więc schodzę…
Trafalguar Square tonie w muzyce. Na placu stoi czarny fortepian. Przy nim siedzi młody chłopak. Wokół, na chodniku siedzą zasłuchani przechodnie. Zwalniam. To jeden z tych momentów, które chce się chłonąć, zapisać w pamięci, złapać emocje, dźwięk, światło księżyca w pełni, ulotne piękno chwili. Na fortepianie flaga Turcji. Kolejny wyraz sprzeciwu, próby odnotowania uwagi. Niezależnie od tego czy skuteczna, nie pozostawiająca przechodniów obojętnymi na bogactwo dźwięku.
Idę na pociąg lekko rozmarzona.