Zapach kawy w Porto
Jak było w Portugalii? Pachniało kawą na każdym rogu. W piątek po pracy Londyn żegnał nas słońcem. W Porto przywitała nas ulewa. Do lotniska w Porto dojeżdża metro. Na jego przedzie napis ‚Metro do Porto’. Wsiadamy. Zwiedzać przez szybę się nie da. Po pierwsze ciemno po drugie leje.
W końcu dojeżdżamy do stacji gdzie trzeba wysiąść. Biegniemy od drzwi, do bramy, do drzewa. Byle tylko uniknąć deszczu. Mieszkanie Airbnb ma być zlokalizowane tuż nad kawiarnią. Tu zaczynają się schody. Na naszej uliczce, mini kawiarni na stolik – góra dwa, jest kilka, może kilkanaście.
Lokalne kawiarnie położone są od siebie najdalej w zasięg wzroku. Cena za espresso to 0.60 – 1 euro. Kawiarnie to miejsca spotkania sąsiadów, pogaduszek starszych panów. Do kawiarni można zejść w kapciach, przyjść poczytać poranną gazetę. Zapalić papierosa, popatrzeć na ruch na ulicy.
Na naszej ulicy cisza i spokój. W domu naprzeciwko, w miejscu dachu wyrasta drzewo. Przez wybite okna górnych pięter widać gałęzie. Porto wydaje się miastem starszych ludzi. Życie na starym mieście stanęło 50 lat temu, a ożywione głosy słychać głównie w kawiarniach.
Znowu zaczęłam pić espresso. Do tego malutkie okrągłe ciastko z masą budyniową. Takie małe wakacyjne przyjemności.
Miało być jeszcze o winie, ale o nim, o innych atrakcjach Porto oraz o tym jak podróżowalismy przez Portugalie wraz z naszymi przyjaciółmi, następnym razem.
Kochani, dziękuję za udostępnienie zdjęć!
Aromatyczne kawy z wyselekcjonowanych gatunków z dala od Porto też smakują wybornie.