Emocjonalny workout

Czas, kiedy rośnie brzuszek, to również czas kiedy burza hormonów daje o sobie znać. Rano gruby powiedział, że maleństwo w brzuchu wie, jeśli któryś z organów mamy przestaje pracować i wysyła tam komórki macierzyste żeby jej pomóc. Oooow, aż mi się oczy szklą. Jadąc do pracy słucham podcastu o Nelsonie Mandeli. I znowu łezka się kręci. To działa w każdą stronę. Miłe chwile, są jakby bardziej miłe. Śmieszne rzeczy są bardziej zabawne, ale jednoczenie wkurza mnie najmniejszy drobiazg, który nie jest po mojej myśli. Nie taka pianka w kawie. Za ciepła kawa. Za zimna kawa. Facet w metrze, który nie ustępuje miejsca, facet w pociągu, który ustępuje miejsce, ale jego ton głosu zdradza, że wcale nie ma na to ochoty. Wrrrrrr. Jak sobie z tym radzić!

Sposobem okazały sie regularne ćwiczenia. Staram sie porządnie zmęczyć co drugi dzień. Nawet jeśli na trening znajdzie się czas dopiero o 23 – warto. Fala endorin po, pozwala zapomnieć o zmęczeniu i wkurzeniu i iść spać otoczona poczuciem błogości. Mieszkanie pod jednym dachem z trenerem personalnym zapewnia rozmaitość treningów, różnorodność obciążeń i sprzętów. I zakwasy. Park w Hilly Fields zachęca do wieczornego biegania. Piłka, która grubemy służy za siedzonko podczas grania na PlayStation, wieczorami zmienia się w wielofunkcyjne urządzenie do ćwiczeń. Moje ulubione to elastyczne gumy, które mieszczą się w kieszeni, nic nie ważą, a pozwalaja zrobić kompleksowy zestaw ćwiczeń na ręce, nogi, tyłek i plecy. Nawet Mniejsza Mała je lubi, bo są bardzo kolorowe i można się nimi bawić do 15 minut (zanim sie znudzą). Nawet grubemu się spodobały! Póki co, błogość trwa. Zobaczymy co przyniesie wieczór.

Aktualizacja – przyniósł o to: