Burak

W nowym roku pada pomysł – może warsztat z kiszonek? Ich cena wbiła mnie w fotel. Ale przecież możemy to samo zrobić w domu (czyt. przy winie)! W zeszłym roku upolowałam książkę Kiszonki i Fermentacje. Czas najwyższy z niej skorzystać. Niektóre z przepisów zapowiadają się pysznie (na przykład kiszone cukinie lub kiszony rabarbar z grejfrutem), na niektóre raczej się nie zdecyduję (kiszone grzyby).

Kiedy najmłodsze śpią, my ruszamy na zakupy. Mała dygresja – ostatnio doszlismy do wniosku, że wspólne nocne zakupy to jedna z lepszych rozrywek rodziców. Taka randka w supermarkecie, kiedy ładujemy do wózka pieluszki, mleczka i przekąski na wieczór daje zadziwiająco dużo radości.

Lodówka pęka w szwach. Chcę jeszcze zrobić zakwas z buraków. To moje uzależnienie jeszcze z czasów studenckich. Chrupiemy papadamy z mango chutney. Może obejrzymy stand-up, kiedy ja będę kroić i siekać? Standup Ali Wong okazuje się być tak śmieszny, że o buraczkach nie ma mowy. Ja płaczę ze śmiechu, gruby kręci głową.

Za zakwas zabieram się w końcu rano. Szoruję buraki, prażę kminek, ziele angielskie, listki laurowe i pieprz. Ciacham buraczki. Kroję czosnek. Do słoja! Teraz pozostaje już tylko zaglądać i wąchać, a za tydzień… mhmmm już się nie mogę doczekać.

Czas spać. Albo zmywać. Albo zjeść lody!

20190122_232817.jpg

20190122_232901.jpg