Po wakacjach

Miało być o wakacjach, ale zacznę od po-wakacjach. Po wakacjach chaos wrócił do domku z piernika. Zabawkowe eldorado rozwala się po kuchni. Najmłodsza Mała zadowolna z siebie śmiga na czworaka między pokojami. Czas na nowo zacząć zamykać bramkę. W kuchni wyrósł wigwam. Młodsza Mała przesiaduje tam podczas rysowania jak i nocnikowych obradowań. Ja, kiedy potrzebuję chwili ciszy. Gruby, kiedy chce poczytać, Najmłodsza Mała, kiedy próbuję mieć 60 sekund, podczas których nikt nie będzie się czepiał nogawek moich spodni (tyle mniej więcej zajmuje jej sprint na kolanach w moją stronę, kiedy próbuję wrzucić obiad do piekarnika, nie przypiekając jednocześnie podłogowych pełzaków). Mamy kolejne 2 zęby. 2 na raz. To 2 dni gorączki, 2 dni marudzenia, 2 dni ledwo-jedzenia, 2 dni, po których czuję, że potrzebuje kolejnych wakacji (chociaż na 2 dni).

Ufff.