Odkurzanie

81-219_Isle_of_Skye

Podobno posprzątać swój dom, to też uporządkować swoje sprawy w głowie. Skoro zabrałam się za wielkie porządkowanie domu, czas odkurzyć też bloga. Za oknem rzyg, wiec zamiast spaceru nad kanałem, czas postukać w klawiaturę. Co się ostatnio działo? Wielkie czyszczenie wszystkiego, wszędzie. Worki dla charity zapełniały się w tempie ekspresowym. eBay stał się moim ulubionym portalem społecznościowym. Z szaf nie zwisają już smutne getry i swetry. Nieużywany od paru lat sprzęt na motor znalazł nowych właścicieli. Jeszcze przydało by się zrobić coś ze zmaltretowaną przez Najmniejsze Małe kanapą, bo siadając na niej najlepiej zamknąć oczy i mieć nadzieję, że się nie rozpadnie pod twoim ciężarem, a wstając, że nic się do ciebie nie przylepi. A jak już się nawet przylepi, to nie zostawi trwałego uszczerbku…

W lodówce chłodzi się prosecco. Co prawda nie z powodu porządków, chociaż one też wymagają swojego toastu (nawet nie jednego). Dziś Gruby obchodzi urodziny. świętujemy dziś, jutro, w sobotę i niedzielę 🙂

Eksperymentuję z dojazdami do biura. Dziś pomimo, że wyszłam 30 min później niż dotychczas, do biura dotarłam 5 minut później niż normalnie. Optymalizowanie dojazdów, gdzie zmiennych jest równie dużo co spoconych ludzi w metrze, nie jest łatwym zadaniem. Bo co jeśli pociąg się spóźni lub nie przyjedzie (bo jest za ciepło, tak, tak!)/ jeśli będzie zapchany, tak że nawet ja nie dam rady się do niego wcisnąć (pomimo, że uważam się za raczej kompaktową osobę). Co jeśli do kolejnego pociągu z London Bridge, już w moje miejsce docelowe, chcą wejść wszyscy mieszkańcy Londynu. Co jeśli te pociągi zamiast 10 wagonów, mają ich tylko 4. Co jeśli rzeka ludzi czeka przed wejściem na metro. Co jeśli kolejna stacja metra jest 15 minut spacerem. I na dodatek okazuje się być w przebudowie (Niespodziankaaa!). Pot leci po plecach. I nie tylko. Co zrobić z plecakiem. Eeek, niech się przyklei do pleców. Od jutra będę brać t-shirt na zmianę. W kolorze strategicznym, na którym nie widać mokrych plam. A może lepiej jeździć w bikini. Jest taki dzień w roku, kiedy mieszkańcy Londynu podróżują metrem bez spodni. A może by tak, skoro w metrze temperatura wacha się w granicach 90-100 stopni, niczym w saunie – w samym ręczniczku. Potem wystarczy tylko pot zetrzeć z czoła i do pracy!

Nie mam parasolki. Pada deszcz. Deszcz w urodziny powinien być zabroniony.

Lunch był pyszny. I produktywny. Czas na kawę.

A czemu to zdjęcie? Bo wczoraj je wygrzebałam i bardzo mi się podoba. Przywołuje masę świetnych wspomnień. I dziś są Grubego urodziny (o czym wspominam po raz trzeci)! A co najważniejsze – w tym zdjęciu może tkwić rozwiazanie zagadki rudych włosków Młodszej Małej!