Karma
Czy Karma istnieje? Czy jak będziemy dobrzy, to będzie nam dobrze? W poniedziałkowy poranek siedzę na lotnisku i czekam na swój samolot. Z zapałem piszę wkurzonego maila do obsługi lotniska. Takim gburom na jakich dziś trafiłam, nie odpuszczę. Celnik cham i Pani co niby pomaga ale rozjeżdża przy tym innych podróżnych nadwyrężyły moje, wydawało mi się, nieskończone pokłady spokoju.
Piszę i piszę. Robi się jakby spokojniej. Rozglądam się, a tu pusto. Bramka zamknięta. Ops. Pędzę do Pań, które właśnie przez krótkofalówki nadają, że jest minus osiem osób. Jeszcze jaaaaa. Minus siedem. Ufff, zbiegam na dół. Pan, który wpuszcza mnie na płytę lotniska mówi, że to ten drugi samolot. Ten tam? Tam daleko? Kiwa głową. Biegnę. Jak za starych dobrych czasów, tylko kiedyś biegałam na autobus, a dziś na samolot.
Uśmiechnięty od ucha do ucha facet z obsługi wita mnie w drzwiach. Śmieję się sama z siebie. A maila do administracji i tak wysyłam. W końcu to ludzie, z którymi łapiemy takie codzienne, przelotne kontakty, budują nasze wspomnienia miejsc. Ekipa Wizzaira sprawiła, że mój poranek był bardzo wesoły.